Tak jak obiecałem we wcześniejszym wpisie wrzucam kolejną i niestety ostatnią już figurkę dla Artura, który zaprosił mnie do grupy na Facebooku* "Jest Tutaj Tylko Wojna" :D
Akurat będzie to smok i to nie byle jaki smok, a smok żywiołu ognia(pamiętacie jak wspominałem że nadal się uczę jak malować ogień, prawda?)^^ oto przed Wami tenże wyżej wymieniony smok, a imię jego Dask! :D
To akurat druga figurka smoka w historii mojej twórczości, która została wyrzeźbiona w takiej wielkości, pierwszym był Czarny smok
Diabelnie bałem się malować ten model, bo nie wiedziałem jak mi wyjdzie tym bardziej że jest cały ognisty, jednak nabrałem odwagi kiedy stwierdziłem ze dodanie odrobiny złotej farbki do koloru łuski powinno dać radę no i jak widać nie wyszło to mu na złe.
We wgłębienia wlałem płukankę z brązu oraz czerni, co nadało mu efekt zwęglenia, dodatkowo wzmocniłem efekt robiąc suchym pędzlem smugi z czarnej farbki.
Dask w pełnej okazałości, dla porównania figurka Vandalfa żeby pokazać w jakiej skali jest wykonany, Przy okazji fajnie pasuję do płomienia trzymanego przez Vandalfa, wielkie dzięki za pomysł Artur pozdrawiam stary!.^^
*Przy okazji Facebooka... tak się znakomicie złożyło że dziś moja strona strona na Facebooku osiągnęła 100 polubień, dzięki wielkie za każdego lajka kochani! Dzięki Wam właśnie mam siłę i chęci żeby nie zapominać o swoim hobby i dbać o nie w dalszym ciągu(a lenia mi pod skórą nie brakuje) szczera szczerząca się paszcza ode mnie dla każdego kto polubił moją skromna stronkę. :D
środa, 29 listopada 2017
wtorek, 28 listopada 2017
Vandalf
Oto i kolejna ręcznie wykonana figurka pojawia się na moim blogu. :-)
Vandalf powstał na zamówienie Artura z grupy Facebookowej "Jest Tutaj Tylko Wojna" zrzeszającej bitewnych modelarzy.
Właśnie Artur wysłał mi luźny szkic postaci tego zacnego krasnoludzkiego maga, który według legend zrodził się z ognistej wody. :-)
Wyrzeźbienie detali płaszcza było najprostsze, więcej czasu jednak zajęło mi stworzenie kostura, okazało się że musiałem wykombinować jak umieścić kryształ w tej smoczej paszczy na jego zwieńczeniu .
Kryształek wpasowany na cyjanoakrylowy klej pomiędzy zaciśniętą smoczą paszczę okazał się być udanym eksperymentem.^^ Kolejnym ważnym detalem okazała się być broda, mimo iż wyrzeźbiłem elementy pancerza o krasnoludzkim pochodzeniu musiałem je ukryć pod zwojami masywnej brody tego czarodzieja.
Płukanka z czarnego koloru wydobyła szczegóły płaszcza, nadając mu wiarygodny efekt.
Nadal jeszcze malowanie ognia sprawia mi kłopoty, ale powoli uczę się jak powinno to wyglądać, gdzie chłodniejsza część skłania się ku kolorowi czerwonemu, natomiast gorętsza ku jaśniejszej żółci.
Jak na moje umiejętności rzeźbienia to mogę z czystym sumieniem uznać że mi się podoba, jest typowym zwalistym krasnoludem o jak widać ciągotach do bycia piromanem. Na całe szczęście nie jest to jedyna figurka, którą wykonałem dla Artura następna trafi wkrótce na blog i nie będzie wcale mniej ognista hrr hrr hrr...
Vandalf powstał na zamówienie Artura z grupy Facebookowej "Jest Tutaj Tylko Wojna" zrzeszającej bitewnych modelarzy.
Właśnie Artur wysłał mi luźny szkic postaci tego zacnego krasnoludzkiego maga, który według legend zrodził się z ognistej wody. :-)
Wyrzeźbienie detali płaszcza było najprostsze, więcej czasu jednak zajęło mi stworzenie kostura, okazało się że musiałem wykombinować jak umieścić kryształ w tej smoczej paszczy na jego zwieńczeniu .
Kryształek wpasowany na cyjanoakrylowy klej pomiędzy zaciśniętą smoczą paszczę okazał się być udanym eksperymentem.^^ Kolejnym ważnym detalem okazała się być broda, mimo iż wyrzeźbiłem elementy pancerza o krasnoludzkim pochodzeniu musiałem je ukryć pod zwojami masywnej brody tego czarodzieja.
Płukanka z czarnego koloru wydobyła szczegóły płaszcza, nadając mu wiarygodny efekt.
Nadal jeszcze malowanie ognia sprawia mi kłopoty, ale powoli uczę się jak powinno to wyglądać, gdzie chłodniejsza część skłania się ku kolorowi czerwonemu, natomiast gorętsza ku jaśniejszej żółci.
Jak na moje umiejętności rzeźbienia to mogę z czystym sumieniem uznać że mi się podoba, jest typowym zwalistym krasnoludem o jak widać ciągotach do bycia piromanem. Na całe szczęście nie jest to jedyna figurka, którą wykonałem dla Artura następna trafi wkrótce na blog i nie będzie wcale mniej ognista hrr hrr hrr...
niedziela, 26 listopada 2017
Odnowione łuki
Ten wpis jest w sumie kontynuacją wpisu z sierpnia, kiedy to odnowiłem sobie drzewa z LOTR-a. Tym razem będzie o odnowieniu ale łuków z Amon Sûl. Jak widać dużo z tego modelu nie zostało, myszy ich mać zdążyły sobie wszamać całą podstawę razem z posypką(!), aż im prawie współczuję(prawie!)...
Z łuków pozostały nędzne resztki, ale nawet z takich małych pozostałości da się coś jeszcze wycisnąć. :P
Przy okazji na moim kanale Youtube dodałem logo strony, oraz zmieniłem layout na wyświetlonych obrazach instruktażowych, napiszcie w komentarzach jak Wam się podoba ten nowy styl, tymczasem wracamy do moich wypocin. :-)
Zdobycie podstaw do tych łuków nie było większym problemem, kartonu mi nie brakuje. :-)
Ponieważ widać było że są z kartonu musiałem dziury wszelakie wypełnić Wikolem i tu jest już nowość, bo do tej pory nie zabezpieczałem uszkodzonych makiet Wikolem, a tu poszły aż 2 warstwy, żeby nie pozwolić się im "sypać" że tak powiem(pierwotnie była nałożona gładź szpachlowa)
Kolejną rzeczą było dodanie posypki, akurat przy tym użyłem bardziej gruboziarnistej, bo i tak miały te łuki już podstawy z "cegłówkami" dookoła wykonanymi z ciętej wypraski po figurkach z LOTR-a
Poza tym że rozjaśniłem brzegi stwierdziłem że płukanka z zielonego i czarnego doda trochę wiarygodności tym modelom, zielona poszła tam gdzie bluszcze i mech, a czarna pomiędzy cegły.
Technika wydobywania detali za pomocą gąbki białą farbką spisała się na medal, wyglądają dzięki temu na naprawdę stare i opuszczone od bardzo dawna.
Akurat to że były różnych rozmiarów i kształtów można dać na plus, można ich użyć do ustawienia jakiegoś zrujnowanego przejścia, miejsca kultu, albo po prostu ruinek po jakiejś zapomnianej budowli.
Tutorial zamieściłem poniżej, zapraszam:
Z łuków pozostały nędzne resztki, ale nawet z takich małych pozostałości da się coś jeszcze wycisnąć. :P
Przy okazji na moim kanale Youtube dodałem logo strony, oraz zmieniłem layout na wyświetlonych obrazach instruktażowych, napiszcie w komentarzach jak Wam się podoba ten nowy styl, tymczasem wracamy do moich wypocin. :-)
Zdobycie podstaw do tych łuków nie było większym problemem, kartonu mi nie brakuje. :-)
Ponieważ widać było że są z kartonu musiałem dziury wszelakie wypełnić Wikolem i tu jest już nowość, bo do tej pory nie zabezpieczałem uszkodzonych makiet Wikolem, a tu poszły aż 2 warstwy, żeby nie pozwolić się im "sypać" że tak powiem(pierwotnie była nałożona gładź szpachlowa)
Kolejną rzeczą było dodanie posypki, akurat przy tym użyłem bardziej gruboziarnistej, bo i tak miały te łuki już podstawy z "cegłówkami" dookoła wykonanymi z ciętej wypraski po figurkach z LOTR-a
Poza tym że rozjaśniłem brzegi stwierdziłem że płukanka z zielonego i czarnego doda trochę wiarygodności tym modelom, zielona poszła tam gdzie bluszcze i mech, a czarna pomiędzy cegły.
Technika wydobywania detali za pomocą gąbki białą farbką spisała się na medal, wyglądają dzięki temu na naprawdę stare i opuszczone od bardzo dawna.
Akurat to że były różnych rozmiarów i kształtów można dać na plus, można ich użyć do ustawienia jakiegoś zrujnowanego przejścia, miejsca kultu, albo po prostu ruinek po jakiejś zapomnianej budowli.
Tutorial zamieściłem poniżej, zapraszam:
środa, 8 listopada 2017
Kwasowe Ghule
Figurki wyrzeźbiłem na postawie artów Fredrika K.T. Anderssona, to już kolejna figurka na podstawie jego prac, pierwszą była Cielesna Ogrowa Zbroja.
Dawno nie wrzucałem już figurek nieumarłych, tak więc myślę że warto to zmienić, szkielety i zombi trochę mi się już przejadły, w końcu czas na ghule, ale dosyć niezywkłej odmiany.
Te ghule różnią się tym od standardowych że żywią się niczym muchy, jak to działa? To proste... i obrzydliwe :P
Taki ghul wybebesza swoje wnętrzności za zewnątrz przez pysk. Z flaka, który swobodnie zwisa z paszczy wydostają się kwasy żołądkowe, te rozpuszczają nieszczęśnika co miał pecha znaleźć się na ich drodze. Na koniec jak już miękka tkanka się rozpuści ghule wciągają mięsną papkę tym samym bebechem co rozpuszczały, niczym przez słomkę(motylem jestem lalala!). Mam nadzieję że nikt nie jadł czytając ten tekst(hee, hee, hee)
Dawno się nie bawiłem tak dobrze jak przy tworzeniu tych przyjemniaczków, wyzwaniem sporym było stworzenie ich pokracznego kształtu ciała, musiałem się trochę napocić nad szkieletem z drutu żeby utrzymać ich w pionie(w dosyć garbatym pionie).
Kolejną rzeczą trudną dosyć to były detale, w sumie nie byłem do końca pewien gdzie powinno zaczynać się ta kiszka z pyska, a gdzie zęby, w sumie ich fizjonomia przyszła z pomocą, bo pyski mają dosyć rozpuszczone i wypalone przez kwas z treści jelitowej, więc jak się okazało nie musiałem się silić na zbytnią dokładność.
Kolejną rzeczą pozostałą było malowanie, w sumie ghule albo są ciemnoniebieskie, albo granatowe lub szare, tu jest dosyć ciekawy przypadek bo pod wpływem kwasu dochodzą zielone plamy i osady, efekt mi się podoba, ładnie kontrastuje z jasnymi kośćmi odkrytych kręgosłupów tych przyjemniaczków.
Ostatnim szlifem było nałożenie lakieru z połyskiem na wysunięte jelita i dodanie paru plam kwasu na końcówkach, efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Tak więc... "-Do boju nieumarłe sukinsyny, wypijcie szpik z kości naszych wrogów!". Szczerze jestem zadowolony z tej pracy, bo mam w końcu niepowtarzalne figurki ghuli, wszytko dzięki pomysłowi Fredrika. :-)
Mlasku, mlasku... siorb!
Źródło:
http://www.naorhy.com/fkta.htm
Dawno nie wrzucałem już figurek nieumarłych, tak więc myślę że warto to zmienić, szkielety i zombi trochę mi się już przejadły, w końcu czas na ghule, ale dosyć niezywkłej odmiany.
Te ghule różnią się tym od standardowych że żywią się niczym muchy, jak to działa? To proste... i obrzydliwe :P
Taki ghul wybebesza swoje wnętrzności za zewnątrz przez pysk. Z flaka, który swobodnie zwisa z paszczy wydostają się kwasy żołądkowe, te rozpuszczają nieszczęśnika co miał pecha znaleźć się na ich drodze. Na koniec jak już miękka tkanka się rozpuści ghule wciągają mięsną papkę tym samym bebechem co rozpuszczały, niczym przez słomkę(motylem jestem lalala!). Mam nadzieję że nikt nie jadł czytając ten tekst(hee, hee, hee)
Dawno się nie bawiłem tak dobrze jak przy tworzeniu tych przyjemniaczków, wyzwaniem sporym było stworzenie ich pokracznego kształtu ciała, musiałem się trochę napocić nad szkieletem z drutu żeby utrzymać ich w pionie(w dosyć garbatym pionie).
Kolejną rzeczą trudną dosyć to były detale, w sumie nie byłem do końca pewien gdzie powinno zaczynać się ta kiszka z pyska, a gdzie zęby, w sumie ich fizjonomia przyszła z pomocą, bo pyski mają dosyć rozpuszczone i wypalone przez kwas z treści jelitowej, więc jak się okazało nie musiałem się silić na zbytnią dokładność.
Kolejną rzeczą pozostałą było malowanie, w sumie ghule albo są ciemnoniebieskie, albo granatowe lub szare, tu jest dosyć ciekawy przypadek bo pod wpływem kwasu dochodzą zielone plamy i osady, efekt mi się podoba, ładnie kontrastuje z jasnymi kośćmi odkrytych kręgosłupów tych przyjemniaczków.
Ostatnim szlifem było nałożenie lakieru z połyskiem na wysunięte jelita i dodanie paru plam kwasu na końcówkach, efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Tak więc... "-Do boju nieumarłe sukinsyny, wypijcie szpik z kości naszych wrogów!". Szczerze jestem zadowolony z tej pracy, bo mam w końcu niepowtarzalne figurki ghuli, wszytko dzięki pomysłowi Fredrika. :-)
Mlasku, mlasku... siorb!
Źródło:
http://www.naorhy.com/fkta.htm
niedziela, 5 listopada 2017
Młode pająki
Dorwałem swojego czasu ostatnio sporo przykrywek od fiolek z lekarstwami, ponieważ już mi wpadły w ręce postanowiłem je wykorzystać do stworzenia podstawek do figurek.
No i czas zatoczył koło, zaczynałem od konwertowanych figurek i znowu powracam po latach do tego tematu, zakupiłem za grosze kilka małych pająków, okazało się że idealnie nadają się do tych podstawek.
Odwróciłem zatyczki do góry nogami następnie wypełniłem je masą modelarską.
W masę wcisnąłem pajączki i poczekałem aż masa wyschnie, dzięki temu skurczyła się troszkę zaciskając się na odnóżach pajączków.
Luki między masą modelarską, a ścianką przykrywek wypełniłem Wikolem pomieszanym z czarną farbką akrylową.
Jak Wikol wysechł pomalowałem pająki czarnym podkładem akrylowym.
Następnie pomalowałem pająki mokrą farbką, nakładając coraz jaśniejsze odcienie i przesuwałem pędzlem wzdłuż figurek, by nadać efekt "włosków" na pająkach. Nie dodawałem sztucznej pajęczyny jak w przypadku Gigantycznego Pająka bo takie świeżo wyklute maluchy raczej zbyt dużych sieci nie tworzą.
Pająki są gotowe bronić swojej matki. Pilnować pozostawionych jaj w jaskiniach lub mogą służyć jako armia jakiegoś złego druida. Mogą być też użyte jako na przykład forma pułapki zastawionej na nieroztropnych poszukiwaczy, ktoś przesuwa jakiś mebel, albo otwiera klapę w podłodze, a tu nagle szarżuje na niego armia tych trujących maluchów.
No i czas zatoczył koło, zaczynałem od konwertowanych figurek i znowu powracam po latach do tego tematu, zakupiłem za grosze kilka małych pająków, okazało się że idealnie nadają się do tych podstawek.
Odwróciłem zatyczki do góry nogami następnie wypełniłem je masą modelarską.
W masę wcisnąłem pajączki i poczekałem aż masa wyschnie, dzięki temu skurczyła się troszkę zaciskając się na odnóżach pajączków.
Luki między masą modelarską, a ścianką przykrywek wypełniłem Wikolem pomieszanym z czarną farbką akrylową.
Jak Wikol wysechł pomalowałem pająki czarnym podkładem akrylowym.
Następnie pomalowałem pająki mokrą farbką, nakładając coraz jaśniejsze odcienie i przesuwałem pędzlem wzdłuż figurek, by nadać efekt "włosków" na pająkach. Nie dodawałem sztucznej pajęczyny jak w przypadku Gigantycznego Pająka bo takie świeżo wyklute maluchy raczej zbyt dużych sieci nie tworzą.
Pająki są gotowe bronić swojej matki. Pilnować pozostawionych jaj w jaskiniach lub mogą służyć jako armia jakiegoś złego druida. Mogą być też użyte jako na przykład forma pułapki zastawionej na nieroztropnych poszukiwaczy, ktoś przesuwa jakiś mebel, albo otwiera klapę w podłodze, a tu nagle szarżuje na niego armia tych trujących maluchów.
czwartek, 2 listopada 2017
Zapomniane mury
Postanowiłem po stworzeniu paru makiet za pomocą hotwire pobawić się trochę tym nowym narzędziem. Zdobyłem też parę kolców od wieszaka od skarpetek(hehe) no i tak powstał pomysł na te murki. :-)
Wiele opuszczonych posiadłości, willi lub jak tutaj krypt posiada takie resztki zabudowań, mających na celu nie wpuszczać obcych na teren posesji. Oto i trafiają się w końcu Ci zapomniani, niemi obrońcy...
Za pomocą hotwire powycinałem wszystkie kawałki styropianu, tak by utworzyły podobne do grubych cegieł kształty.
W kolejnym etapie też za pomocą hotwire powycinałem płaskie kawałki styropianu żeby wyglądały jak pokruszone płyty
Następnie wbiłem w nie kolce z wieszaka do skarpet żeby nadać wygląd trochę nieprzystępnych. :-) Klej na gorąco posklejał elegancko wszystko do kartonowej podstawy. Posypkę przykleiłem na Wikol w miejscach gdzie trzeba było zasłonić karton, lub zbyt duże szczeliny między kawałkami stryopianu.
Całość pokryłem czarną farbką akrylową(co zajęło masę czasu zanim dostała się we wszystkie szczeliny i zagłębienia). Gąbką pomalowałem murki żeby wyglądały na stare i poniszczone ciemnoszarym i jasnoszarym. Dodałem następnie zielony mech z pociętej gąbki i pododawałem nacieki z ciemnozielonej farby.
Opuszczone, zapominane i od dawna nie odkryte, mogą służyć jako przejście, zasłona dla walczących, albo całkiem zacna ozdoba jakiegoś opuszczonego zabudowania, akurat na zdjęciach widać jak się elegancko z kryptą dopasowują.^^
Wiele opuszczonych posiadłości, willi lub jak tutaj krypt posiada takie resztki zabudowań, mających na celu nie wpuszczać obcych na teren posesji. Oto i trafiają się w końcu Ci zapomniani, niemi obrońcy...
Za pomocą hotwire powycinałem wszystkie kawałki styropianu, tak by utworzyły podobne do grubych cegieł kształty.
W kolejnym etapie też za pomocą hotwire powycinałem płaskie kawałki styropianu żeby wyglądały jak pokruszone płyty
Następnie wbiłem w nie kolce z wieszaka do skarpet żeby nadać wygląd trochę nieprzystępnych. :-) Klej na gorąco posklejał elegancko wszystko do kartonowej podstawy. Posypkę przykleiłem na Wikol w miejscach gdzie trzeba było zasłonić karton, lub zbyt duże szczeliny między kawałkami stryopianu.
Całość pokryłem czarną farbką akrylową(co zajęło masę czasu zanim dostała się we wszystkie szczeliny i zagłębienia). Gąbką pomalowałem murki żeby wyglądały na stare i poniszczone ciemnoszarym i jasnoszarym. Dodałem następnie zielony mech z pociętej gąbki i pododawałem nacieki z ciemnozielonej farby.
Opuszczone, zapominane i od dawna nie odkryte, mogą służyć jako przejście, zasłona dla walczących, albo całkiem zacna ozdoba jakiegoś opuszczonego zabudowania, akurat na zdjęciach widać jak się elegancko z kryptą dopasowują.^^