Akurat te macki nie pochodzą z jakiegoś ośmiornicopodobnego stworzenia, w tym przypadku były one... spotami uszkodzonej zabawki jakiegoś kosmicznego stwora.
Korzystając z nożyczek uciąłem je na trzy oddzielne części, a ponieważ materiał był dosyć gumowaty nie było to zbyt trudne
Tak samo jak w wypadku konwersji Goliathów umieściłem je na masie modelarskiej, którą wtłoczyłem w wieczka od lekarstw. Wieczka oczywiście zostały wcześniej zmatowione papierem wodnym żeby po prostu farbka nie schodziła.
Szczeliny wypełniłem Wikolem pomieszanym z czarną farbką akrylową, co dało oczekiwany efekt.
Całość pokryłem podkładem akrylowym, po czym je pomalowałem na kolor najbardziej zbliżony do realnych barw takich właśnie odnóży.
Macki gotowe, dobre jako nieprzewidywalna pułapka, element terenu, który może być niebezpieczny, albo jakiś wędrujący stwór atakujący intruzów. :-)
Wyszło naprawdę super!
OdpowiedzUsuń