Gdzie poniosą kostuchy losu,
Nie zgadnie nikt kto nie pomni etosu
Mego mętnego serca, trawionego śliną,
Styxowych ciał podłą padliną,
(zaparte w piersiach skomlenie)
Zmarzłych dłoni wystawionych na wiatry
Zapomnienia, gdyż już nie zbudują tratwy
Dla światła. Moja korona na piedestale cienia,
Ciężka, niczym potępienie, kolory swe zmienia,
(na języku plugawe mrowienie)
Lecz brak jej czerwieni, błękitu, czczej zieleni,
Niczym noc... Swe kryształy pustością mieni.
Zapadłe oczy nieśmiertelnej duszy wpatrzone
W śmiertelne ciało, w tafli kałuży zbroczone,
(szepty podszeptów moich zmysłów)
Uchyl się nad mą zgubą, zatrąb w cichy róg,
Wyostrz swe serce, u wrót jest już wróg.
(całe księgi mrocznych przysłów)
wtorek, 14 stycznia 2014
Tchnienie popiołu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz